Nowy
film dokumentalny duetu Dłużewska/Lichocka pt. Pogarda“ ze
wszelkich miar i pomimo zasadniczego mankamentu wart jest obejrzenia.
Jest to klasyczny film montażysty i tutaj jego nazwisko powinno
zostać wybite tłustym drukiem- ten wybitnie utalentowany człowiek
nazywa się Paweł Suchta. Poza tym jest to film operatora i
redaktora muzycznego (Michał Skarżyński.) Last
but not the least jest
to film pań Ewy Kochanowskiej, Ewy Błasik, Magdaleny Merty i
Małgorzaty Wypych oraz panów Melaka i Jacka Swiata.
Jest
to zbiór wielu incydentów, sytuacji i aktów pogardy z jakimi
zetknęły się wymienione i niewymienione tutaj osoby – najbliżsi
ofiar „smoleńskiej“ tragedii ze strony przedstawicieli obecnego
rządu z premierem Tuskiem na czele, czyli ludzi, którzy w moim
odczuciu mają krew ofiar 10 kwietnia na rękach. Znamy te incydenty,
sytuacje, sarkastyczne uwagi. Są tam np. przywołane przez pana
Melaka wypowiedzi minister Ewy Kopacz na temat zgodnej,
zespołowej pracy polskich patomorfologów ramię w ramię z
rosyjskimi kolegami. Pani Kopacz (lekarz z zawodu!) nie ma zapewne
dzisiaj żadnych wyrzutów sumienia za tamte swoje deklaracje i bajki
dla ciemnego ludu. Przypuszczam tak, bo myślę, że gdyby wyrzuty
sumienia miała, to by się z nami nimi już dawno podzieliła. A nie
dzieli się dlatego, że wyrzuty sumienia może mieć tylko ten, kto
sumienie posiada.
Przejmująca
jest samotność pana Jacka Swiata w jego niewielkim mieszkaniu we
Wrocławiu – samotność człowieka doświadczonego 10 Kwietnia i
nieustannie na nowo doświadczanego przez rząd, przez brukowce czy
przez drwiący motłoch na ulicy, podczas gdy jednocześnie panie
prezydentowe zwierzają
się mediom, że w półrocznicę 10 Kwietnia „doznały
dobrych emocji“.
Doświadcza
go nawet mimowolnie głupkowata wypowiedź sprzedawcy kwiatów, gdy
pod okiem towarzyszącej mu kamery Jacek Swiat kupuje czerwoną różę.
„Teraz tylko ładną panią trzeba poszukać“. Pan Swiat
przechodzi przez ulicę i zatyka różę za tablicę upamiętniającą
jego Ładną Panią. W tym miejscu kraje się serce każdego widza
posiadającego serce. Jednak to łagodny i chowający swój ból
najgłębiej jak można, pan Swiat potrafi w kilku słowach
powiedzieć to, czego nie wyartykułował do tej pory żaden polski
publicysta: cui bono? Komu w Polsce opłacił się 10 Kwietnia –
żeby użyć szczególnie tutaj adekwatnego wyrażenia – za jednym
zamachem?
Słowa
„zamach“ pan Swiat nie używa. Nieśmiało używa go Magdalena
Merta. Czemu tak nieśmiało?
Autorki
filmu przywołują incydent wywołany przez krzyczącego na panią
Kochanowską Tuska. Premierzy normalnie nie krzyczą. Przynajmniej
podczas oficjalnych wystąpień. Dlatego wszyscy mają prawo się
dziwić, a pani Kochanowska, skoro nie zamierzała premiera
przekrzyczeć, mogła zrobić tylko to, co zrobiła- zabrać swoje
przygotowane 42 pytania i wyjść. Ale w ten sposób nie zwycięża
się najmniejszego pojedynku.
Swoją
drogą, czemu aż 42 pytania? Czy dwa by nie wystarczyły? Przecież
premier Tusk i tak nie miał nic do powiedzenia. Dlatego krzyczał.
Psychologicznie rzecz biorąc – krzyczą na ogół ludzie winni, a
nikt zdrowy na umyśle chyba nie ma wątpliwości, że Tusk otwiera
Listę Winnych. Z dwóch pytań pani Kochanowskiej jedno powinno było
brzmieć: „Dlaczego dotąd pan nie ustąpił?“.
Chłodna
elegancja pani Kochanowskiej robi na widzach wrażenie. Ale wtedy,
gdy wyraża ona lekko obrażonym tonem zdziwienie na wołania
wiadomych mendiów: „dosyć już dyktatu smoleńskich wdów“
mówiąc: „Przecież nikomu niczego nie dyktowałam“ to popełnia
błąd. Otóż powinna była DYKTOWAC! Tak, smoleńskie wdowy powinny
być przez ten cały czas obecne, powinny nie tylko dyktować, ale
domagać się, protestować i krzyczeć głośniej niż dziesięciu
Tusków razem wziętych! Bo racja moralna jest po ich stronie! Bo
tego oczekiwaliby ich mężowie w zaświatach i ich dzieci tu na
ziemi! A my razem z nimi! Podobnie było zresztą z rodzinami ofiar
amerykańskiego 11 Września: wszyscy w bólu najpierw zamilkli.
Potem powstał tzw. Sterujący (i sterowany) Komitet Rodzin 9/11, a z
niego ostały się najbardziej uparte i konsekwentne cztery – cyfrą
4! - wdowy, tzw. Jersey Girls
(http://en.wikipedia.org/wiki/Jersey_girls).
To one doprowadziły do utworzenia Komisji Sleczej, to one wymusiły
rezygnację z jej przewodniczenia Henry Kissingera (niestety,
„zamienił stryjek...“), to one pilnie śledziły przekazy
medialne, pisały tysiące listów i emaili do parlamentarzystów,
instytucji publicznych i członków rządu, a także jeździły po
całych Stanach (i jeżdżą dotąd) spotykając się z
zaangażowanymi w wyjaśnienie największej po Pearl Harbour
katastrofy amerykańskiej (czy nas czeka to samo?)
Okazuje
się niestety, że gorset chłodnej, zdystansowanej elegancji nie
owocuje niczym, co mogłoby w jakikolwiek najlżejszy sposób stawić
opór pogardzie władzy. Delikatność wyszukanych sformułowań
nijak się ma do ogromu arogancji tej władzy. Pani Kochanowska w 37
minucie przypomina słynne zdanie księcia Adama Czartoryskiego o
tym, że znał on w Polsce tylko dwie partie-i tu pani Ewa wpada w
omówienia bojąc się jednoznacznych wyrażeń: „i to pozostało w
Historii: partia osób, które chcą Polski wolnej i niepodległej i
partia osób, która woli podległość i zależność od innych
mocarstw“. A czy nie dałoby się krócej? Czy nie dzielimy się
najwyraźniej na partię polską i antypolską? Partię Polaków i
partię zdrajców?
Jednoznacznych
sformułowań bardzo mi w tym filmie brak. Czemu się tak czają?
Czego się boją? Co jeszcze mogą stracić? Własne życie? Zycie
dzieci?
Brakuje mi także w filmie twarzy Ofiar: śp. Janusza Kochanowskiego, Aleksandry Natalli-Swiat, Pawła Wypycha, Stefana Melaka, Tomasza Merty. Dobrze, że jest gen. Błasik, choś tylko na płaskich fotografiach.
Film
Dłużewskiej/Lichockiej dokumentuje pogardę motłochu. Słusznie.
Będzie na pamiątkę. A czy motłoch gdziekolwiek na świecie zdolny
jest do jakichkolwiek wyższych uczuć? Ze swej istoty absolutnie
nie. Ludzki motłoch, podobnie jak chwasty w świecie roslin czy jak
powódź w naturze nie ma prawa zdominować i zniweczyć naszego
świata. Trzeba nad nim zapanować i jeśli dzieje się urzędowo
zupełnie odwrotnie, to precz z takimi urządami. „Dziel i
rządź“-ironicznie przypomina starą maksymę Małgorzata Wypych.
Film
zamienia się w litanię zażaleń nad zaniechaniami rządu.
Zażalenia są konkretne i uzasadnione. Mówi o tym pan Melak, pani
Kochanowska, pan Swiat, pani Merta, pani Błasik. Ich oczywistość
bije po oczach. Slepy i głuchy by dotąd zauważył, że to nie była
klasyczna katsrofa lotnicza i absolutnie jako taka nie jest
traktowana. I co z tego? Rząd, który podobno (podobno, bo nie
wierzę w uczciwe wybory w RP) zyskał cztery lata temu społeczny
mandat,okazuje się być rządem niekomptentnych, zdolnych jedynie do
nabijania własnej kabzy mafijnych „Zbychów, Rychów i Zdzichów“.
Do tego wiele poszlak wskazuje na bezpośrednie uwikłanie tego rządu
w Tragedie 10 Kwietnia, czyli jest to rząd ponurych zbirów. Rząd
ten powinien dawno utracić mandat społeczny i w całości podać
się do dymisji. Fakt, że tego nie uczyniono, wynika po części
także z koncyljacyjnego nastawienia Rodzin Smolenskich, które
„spotykają się z premierem“, pisma do niego na Berdyczów
piszą, apelują i wciąż mają nadzieję. A konkretnie na co?
W
filmie tym brakuje mi żądań. Brakuje mi dyktatu Smoleńskich Wdów.
Dlaczego wolą nie wiedzieć, kto lub co leży w zaplombowanych
trumnach? Czy łatwiej im z tym spać? Dlaczego pani Gosiewska
zrezygnowała z żądań ekshumacji swego męża? Mówi się i owszem
na filmie o traumie „identyfikacji“ ciał w Moskwie. Czytamy
ostatnio o „błędach“ patologów postsowieckich opisujących
zdawkowo „mnogije obrażenija“. A czy nie przyszło tym
wspaniałym, wrażliwym i mądrym żonom, mężom i braciom Ofiar na
myśl, że owi patolodzy przeprowadzili sekcje na zupełnie innych
ciałach? Tych np, z eksplozji w metrze moskiewskim 29 marca 2010 , a
ciał polskich prawie nie widzieli? Pani Kochanowska wspomina o 200
kilogramach ludzkich szczątków zapakowanych razem i pochowanych.
Mówi - " to mogą być nasi najbliżsi". 200 kilo to dwie
i pół osoby. A co, jesli to nie są żadne polskie szczątki?
Za trudne, żeby o tym pomyśleć? A jeżeli przyszło im to do
głowy, to dlaczego tego na głos nie powiedzą? Dlaczego nie
domagają sią ekshumacji? Kto ma ich w tym zastąpić? Do pogardy
trzeba dwojga – musi być pogardzający i pogardzany.
Ostatnie
kadry są dla mnie najtragiczniejsze – oto patrzę na zrozpaczone
wdowy modlące się na spsiałej zaśmieconej łączce na skraju
smoleńskiego lotniska, składające tam kwiaty i palące znicze.
Nasze polskie Antygony. Łączy ich wspólna WIARA, że tam, w tym
okropnym miejscu stracili życie (jak?!?) ich najbliżsi. Jaki mają
na to dowód, prócz medialnych oświadczeń? Magdalena Merta wierzy,
że gdyby usunięto betonowe płyty położone 10 kwietnia, to dałoby
się znaleźć szczątki ofiar. Dlaczego ona w to wierzy? Bo tak
powiedział Putin i Tusk? Jest to oczywiście naturalna potrzeba, by
wiedzieć gdzie zginęli nasi bliscy i krewni, by mieć ich grób. By
być tam przez chwilę z nimi blisko. Ale żadna, ale to żadna z
osób występujących w filmie nigdy, przy żadnej okazji nie
zapytała o DOWODY tej katastrofy. I DOWODY na to, że zdarzyło sią
to właśnie akurat tam, w tym nędznym miejscu, pod smoleńskim
wojskowym płotem.
Dlaczego
nikt, ale to absolutnie nikt z występujących nie domaga się na
filmie POMNIKA w widocznym i powszechnie dostępnym miejscu Warszawie
Ofiar Tragedii 10 kwietnia? Czy takie żądanie byłoby nieuprzejme?
Niegrzeczne? Zle widziane?
Dlaczego
autorki filmu, panie Dłużewska i Lichocka po raz kolejny wbijają
nam do głowy KŁAMSTWO SMOLENSKIE? Jeżeli posiadają niezbitą
pewność, jakikolwiek najlżejszy dowód na to, że to właśnie tam
zginęła polska Para Prezydencka z towarzyszącą jej Delegacją,
niech nie milczą – niech nie trzymają nas w porażającej
niepewności. Niech powiedzą. Niech zawiadomią prokuraturę.
Inaczej ich uparte trzymanie się rosyjskiej wersji zdarzeń odbieram
jako pogardę dla mojej, twojej, Czytelniku i bohaterów ich
ostatniego dokumentu , inteligencji. I to jest ten zasadniczy
mankament tego filmu, o którym wspomniałam w pierwszym zdaniu –
klasyczna, podręcznikowa manipulacja.
Nie dam się na to nabrać.
Tu
mozna obejrzec/pobrac film "Pogarda": www.dlapolski.pl/10/027pogarda/
WLK wlk dzięki za ten tekst,
OdpowiedzUsuńdzieki za pracę wkładaną w ten blog.
P o w o d z e n i a - tym nieszczęsnym Bliskim Ofiar, w walce najwazniejszej o P r a w d ę.