31.07.2011

"Lewacki wirus niszczy Europę" - Bettina Röhl dla ND

Joschka (Josef) Fischer podczas wywoływanych przez "rewolucjonistów" na ulicy Frankfurtu w 1968 r. - on, obok swojego kumpla Daniela Cohn-Bendita - "kawiorowego" europosła francuskich Zielonych zaszedł najwyżej. Został ministrem spraw zagranicznych i wicekanclerzem Niemiec.


www.naszdziennik.pl/index.php



Rewolucjoniści z 1968 roku, a także wykarmione tymi samymi ideami ich dzieci i wnuki, trzymają w żelaznym uścisku zachodnią opinię publiczną. Zwolennicy tej ideologii nie mają swojej partii ani zhierarchizowanych struktur, ale ich metoda właściwie niczym nie różni się od taktyki komunistów
Wyznawcy ruchu ´68 posiadają monopol na interpretację faktów, mają duży wpływ na rząd i nadają ton we wszystkich partiach politycznych, także tych konserwatywnych.
Lewacki wirus niszczy Zachód



Z Bettiną Roehl, niemiecką dziennikarką i publicystką, autorką głośnej książki "Zabawa w komunizm!", rozmawia Bogusław Rąpała

Wieloletnie niefrasobliwe traktowanie ideologii komunistycznej przez państwa zachodnie przynosi dziś katastrofalne skutki, czemu daje Pani wyraz w swojej książce pt. "Zabawa w komunizm!". Jakie okoliczności przyczyniły się do jej napisania?


- Pod koniec lat 90. w Archiwum Federalnym w Berlinie Wschodnim znalazłam akta dotyczące wydawanego przez moich rodziców - Ulrike Meinhof i Klausa Rainera Roehla - czasopisma "Konkret". W ten sposób nadarzyła się okazja, aby dokładnie przyjrzeć się genezie niemieckiej lewicy, następnie zaś ją opisać. Historia utworzonego i finansowanego przez komunistów z Berlina Wschodniego pisma "Konkret", z którą splecione są dzieje mojej rodziny, jest jednocześnie opowieścią o fenomenie ruchu ´68 i tworzeniu się lewicy w Niemczech. Proszę sobie wyobrazić, że "Konkret" od początku został zaprojektowany w Berlinie Wschodnim, przy współpracy z młodymi komunistami z Republiki Federalnej Niemiec, jako organ propagandowy, służący infiltracji młodzieży akademickiej na Zachodzie. Aktywność moich rodziców, którzy w połowie lat 60. redagowali sponsorowane przez Wschód pismo "Konkret", była skupiona wokół formującego się ruchu ´68. To oni byli jego filarami. Jednocześnie należeli do medialnego establishmentu Hamburga i Berlina Zachodniego, który wywierał istotny wpływ na życie polityczne w Niemczech. W tamtych czasach powszechnego dobrobytu na lewicowych poglądach można było zbić pokaźny kapitał. To tyle, jeśli chodzi o biograficzną część dotyczącą mojej rodziny, oczywiście opowiadającą również o latach mojego dzieciństwa i wczesnej młodości oraz o sprawach związanych z prywatnym życiem rodziców.

W książce demaskuje Pani mity, którymi zwolennicy ruchu ´68 od dziesięcioleci legitymizują swoje istnienie. Jak publikacja ta została przyjęta na rynku wydawniczym?


- Moja książka ma charakter polityczno-analityczny. W zupełnie nowym świetle przedstawia wydarzenia historyczne, które przez całe lata otaczane były legendą, jak początki ruchu antyatomowego, ustawy o stanie wyjątkowym oraz głęboko zakorzenione stereotypy o strasznym państwie Konrada Adenauera lat 50. czy o rzekomo zdeformowanym przez katolicyzm, skostniałym i nieludzkim niemieckim społeczeństwie, które w takiej formie, w jakiej przedstawiają je przedstawiciele ruchu ´68, legitymizując swoje działania i propagując agresywne, wysoko doktrynerskie bzdury, nigdy nie istniało. Droga, którą przemierzyłam - i tutaj znów nawiązuję do pańskiego pytania o moją książkę - pozwoliła mi dokładnie poznać to dziwaczne zjawisko, jakim jest popularna i akceptowana przez demokratyczny świat szaleńcza ideologia ruchu ´68. "Zabawa w komunizm!" ukazuje prawdziwą, opartą na faktach historię powstania tego nurtu, wyzwala od wytworzonych przezeń mitów i jednocześnie w sposób analityczny rozbija betonowe dogmaty wykreowane przez rozpieszczonych pop-, luksusi narkokomunistów. Bożkami ruchu lewicowego są Karol Marks, Zygmunt Freud i Wilhelm Reich, a w tle towarzyszą im takie postacie, jak Mao Tse-tung i inni czerwoni ludobójcy, od których dzisiejsi przedstawiciele ´68 odżegnują się dość niemrawo i często nieszczerze. Moja książka została przemilczana przez środowisko ´68. Gdyby nie była publikacją demaskatorską, ale kolejną gloryfikacją ruchu lewicowego, już dawno obsypano by ją pochwałami oraz tymi wszystkimi wspaniałymi, wysoko dotowanymi nagrodami niemieckiego przemysłu kulturalnego, na które - szczerze mówiąc - w pełni zasłużyła. Od dawna też byłaby lekturą obowiązkową na lekcjach historii, ponieważ mimo trudnej tematyki jest napisana w sposób przystępny i z poczuciem humoru.

Ale tak się nie stało, ponieważ pokazuje w niej Pani metody działania ludzi związanych z Nową Lewicą. Które z tych metod są najczęściej stosowane i najskuteczniejsze?


- Ekspansja ruchu lewicowego, której towarzyszy utrata kontaktu z rzeczywistością, jest w demokracji pozostającej w służbie ideologii ´68 trudno dostrzegalna. Jeśli zaślepiona ideologią większość zatraca się w iluzorycznym świecie, to ma rację, nawet gdy nie ma racji. Demokracja zakłada, że decyduje większość, a większość jest przekonana, że podejmuje racjonalne decyzje. Analiza dzisiejszych społeczeństw zachodnich jest zaiste pracą herkulesową, chociażby dlatego, że po opanowaniu przez ideologię ´68 nie są one w stanie właściwie rozpoznać rzeczywistości i skonstatować, że tak naprawdę powinny jak najszybciej wylądować na kozetce u psychiatry. Właśnie z tego powodu struktury ´68 w dzisiejszych społeczeństwach są niewidoczne. Ideologia odciska swoje piętno, ale rzadko kiedy jest dostrzegana i wiązana z ruchem ´68, ponieważ jest on fałszywie uznawany za przestarzały i unicestwiony przez społeczeństwo. Należy jednak pamiętać, że pokolenie ´68 jest niczym kameleon i zawsze idzie z duchem czasu. Ruch ´68, który definiuję jako wysoce zideologizowaną, kryptokomunistyczną kulturę myślenia i odczuwania, właśnie dzięki swoim rewolucjom, medialnemu rozgłosowi i ugrupowaniu terrorystycznemu z lat 70., którym była Frakcja Czerwonej Armii, sam stał się establishmentem, podbił społeczeństwa i odtąd trzyma je w żelaznym uścisku, oczywiście zawsze utrzymując się na powierzchni.

W jaki sposób pokolenie ´68 ewoluowało w ciągu ostatnich dziesięcioleci?


- Ruch ´68 jest dziś ideologią, która począwszy od lat 60., wywiera coraz silniejszy wpływ na kulturę Europy Zachodniej, a raczej na to, co po niej zostało. Ale ta ideologia - chcę to jeszcze raz podkreślić - jest postrzegana jako coś całkiem naturalnego, a więc w rzeczywistości jest asymilowana zupełnie nieświadomie. Sześćdziesięcioósmacy nie widzą lasu, bo zasłaniają im go drzewa. Kierując się miłosierdziem, można by im było nawet współczuć. Sytuacja staje się jednak groźna wówczas, gdy ciemnota spod znaku ´68 rozlewa się i mami całe społeczeństwa, które nie posiadają ani struktur, ani sił pozwalających zachować w tej rzeczywistości jakąkolwiek orientację. Sześćdziesięcioósmacy utworzyli bardzo elastyczną i spójną strukturę władzy, która w odróżnieniu od klasycznych komunistycznych dyktatur jest na tyle szczelna, że uniemożliwia tworzenie się jakichkolwiek komórek oporu. Żadnej solidarności! Każdy konstruktywny krytyk ideologii ´68 jest serdecznie witany przez ten ruch jako ktoś, komu również zależy na przełamywaniu złych struktur społecznych. Ale ci, którzy nie dają się pozyskać, są brutalnie, bezlitośnie wykluczani i pomijani milczeniem. Zwolennicy ruchu ´68 to także sensaci, którzy na każdą błahostkę reagują wrzaskiem. Jednakże prawdziwi krytycy - jeszcze raz to powtórzę - są przez tę bezkształtną masę medialną konsekwentnie tłumieni, a w najlepszym razie wystawiani na pośmiewisko. Wyznawcy ruchu ´68 opanowali niezwykle trudną sztukę robienia szpagatu. Mimo że w Niemczech, i w ogóle na Zachodzie, posiadają monopol na interpretację faktów, mają duży wpływ na rząd i nadają ton we wszystkich partiach politycznych, także tych konserwatywnych - to od ponad 45 lat potrafią się też sprzedawać jako najbardziej wartościowa moralnie i niezbędna opozycja.

Dlaczego ludzie nie dostrzegają tej obłudy?


- Tę schizofreniczną postawę mocno i niewzruszenie reprezentują całe rzesze sześćdziesięcioósmaków. Proszę popatrzeć chociażby na nieco już leciwego Clausa Peymanna, szefa Berliner Ensemble, jednego z czołowych niemieckich teatrów. Człowiek ten od 40 lat żyje na koszt niemieckiego podatnika i świetnie mu się wiedzie. W sposób nudny i nieznośnie monotonny sprzedaje co roku jakąś infantylną wersję rewolucji komunistycznej i za pomocą różnorakich akcji oraz deklaracji ciągle stara się uczynić z terrorystów i ludobójców postacie akceptowane społecznie. Permanentna rewolucja teatralna pozwala mu wieść życie wielkokapitalistycznego bonzy. Przed kilkoma laty, gdy siedziałam naprzeciwko niego podczas telewizyjnego talk-show i stwierdziłam, że jego bożyszczem jest Mao Tse-tung, on nagle - niczym nastolatek przechodzący okres dojrzewania - wyciągnął zaciśniętą pięść i krzyknął w kierunku publiczności: "Rewolucja!". I coś takiego jest uznawane na Zachodzie za sztukę. Chociaż w Niemczech wiek emerytalny dla urzędników wynosi 65 lat i nie wolno go przekraczać, umowa publicznoprawna z 74-letnim Peymannem została przedłużona do roku 2014. Jest to przykład absolutnego upadku niemieckiego przemysłu kulturalnego. Komuniści i zwolennicy ruchu ´68 przystąpili do urzeczywistniania wyimaginowanej, wyższej formy demokracji, a w gruncie rzeczy chodzi im o ideologie, które w najokrutniejszy sposób oddają kult jednostce. Peymann jest obiektem takiego kultu - współczesnym idolem, wyniesionym przez pokolenie ´68 na piedestał. Mogę zagwarantować, że każdą sztukę teatralną, niezależnie od tego, o czym będzie traktowała, zamieni on w rewolucyjny bełkot. Mimo że sześćdziesięcioósmacy niezmordowanie stylizują swój ruch na młodzieżowy, nikogo nie razi fakt, że kolejne młode pokolenia działające w tym nurcie są ciemiężone przez starców. Poważany w Europie i na całym świecie Peymann od początku lat 60. żyje z dyskredytowania zachodniego społeczeństwa, tym samym utwierdzając i cementując swoją sponsorowaną przez państwo władzę. Wysoką pozycję utrzymuje wyłącznie dzięki prasie mainstreamowej, która - abstrahując od pojawiających się sporadycznie głosów krytycznych - gremialnie go popiera. Nikt nie ma odwagi podnieść ręki na owego namaszczonego przez ruch ´68 i przyklejonego do swoich stanowisk oraz profitów "mistrza teatru". Mimo że wszędzie słyszy się stwierdzenie: "Ruch ´68 jest już martwy. Jego przedstawiciele przechodzą teraz na emeryturę, a społeczeństwo już dawno wyleczyło się z jego ideologii", fakty świadczą o czymś diametralnie innym. Społeczeństwo codziennie myśli i czuje tak, jak mu dyktują przedstawiciele pokolenia ´68.

Czy można ten ruch jakoś umiejscowić, zlokalizować?


- Ruch ´68 tworzy perfekcyjnie działającą i spójną międzynarodową sieć. W Niemczech i innych dużych państwach na Zachodzie stopień tych powiązań, które zostały uformowane w ciągu minionych dziesięcioleci, stał się tak oczywisty, że nie zauważają go nawet osoby w ten ruch zaangażowane, a więc jego "aktorzy". Rewolucjoniści z 1968 roku, a także wykarmione tymi samymi ideami ich dzieci i wnuki, nawet jeśli deklarują się jako przeciwnicy tej ideologii, albo po prostu urodziły się później i są wobec niej nastawione krytycznie, trzymają w żelaznym uścisku zachodnią opinię publiczną, niezależnie od tego, czy są przy władzy, czy też znajdują się w opozycji. Struktury te kierują przede wszystkim mediami i decydują o tym, co się w nich pojawia. Sprawują też kontrolę nad przemysłem związanym z kulturą, rozrywką i edukacją dysponującym każdego roku ponad 100 mld euro. Ideolodzy ruchu ´68 zwiększają również swój wpływ na sądownictwo. Ideologia tej generacji zepchnęła na społeczny margines obydwa duże Kościoły w Niemczech - katolicki i ewangelicki, a zamiast tego zaimplementowała ateizm. W każdej dziedzinie - nieważne, czy chodzi o politykę atomową, migracyjną, o edukację, a przede wszystkim o psychologię - obowiązuje sposób myślenia wykreowany przez ruch ´68, który tym samym kształtuje również politykę. Zwolennicy tej ideologii nie mają swojej partii ani zhierarchizowanych struktur, ale ich metoda właściwie niczym się nie różni od taktyki komunistów. Polega ona na tym, żeby niczego samemu nie budować, ale niszczyć, infiltrować, wynaturzać i przejmować struktury, które już istnieją.

Państwa takie jak Polska, w których przez dziesięciolecia rządzili komuniści, do dziś zmagają się nie tylko z problemami materialnymi, ale przede wszystkim z moralnym zepsuciem swoich obywateli. Czy szkody, które wywołuje ruch ´68, są podobne?


- Komuniści deformowali rzeczywistość przy pomocy ateizmu, ideologii i własnych dogmatów. Realizacji tych założeń służyły monolityczne aparaty partyjne oraz budzące grozę dyktatury. Z kolei reprezentanci ruchu ´68, których ja określam mianem "popkomunistów", posługując się antykapitalistycznymi, komunistycznymi i wieloma innymi zawiłymi ideami, które niemal codziennie dopasowują do zmieniającego się ducha czasu, dbają o to, by atakowane przez nich przy pomocy różnych rewolucyjnych fantasmagorii społeczeństwa zachodnie w gruncie rzeczy nadal istniały. W ten sposób mogą je maksymalnie wykorzystać do własnych celów. I mają nadzieję, że konserwatywno-kapitalistyczne środowiska, na których żerują, będą finansowały ich ideologiczny obłęd.

Chodzi im głównie o pieniądze?


- Ruch ´68 już dawno popadłby w zapaść i nie byłby ideologią zwycięską, gdyby Republika Federalna Niemiec nie była tak zamożna. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że w latach 70., pomimo strat wojennych, RFN pod względem dochodu narodowego przypadającego na jednego mieszkańca znajdowała się w ścisłej światowej czołówce, obok Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii i Szwecji. Dziś jest inaczej. Relatywny upadek Niemiec, który będzie można obserwować także w przyszłości, ma obok różnych innych przyczyn także tę jedną: ruch ´68. Przedstawiciele tego nurtu politycznego od zawsze troszczyli się o to, żeby załatwiać sobie nawzajem dobre posady i inne profity. Wyspecjalizowali się w ostrych atakach na państwo, społeczeństwo, gospodarkę, własność, Kościoły, związki zawodowe i na co tylko chcą, niczego nie budując, a w zamian za to permanentnie wymachując fikcyjną maczugą moralną i zbijając kapitał. Bogacą się w specyficzny i perwersyjny sposób. Szczególnie w swoim dzisiejszym wydaniu - jako Zieloni - przedstawiają siebie jako lepszą część społeczeństwa. Występują przeciwko wojnie i wyzyskowi, opowiadają się za biednymi i pozbawionymi praw w swoim kraju i na całym świecie, kilkadziesiąt lat po śmierci Hitlera popisują się brawurową odwagą przeciwko nazistom. Ale jednocześnie zajmują świetnie opłacane stanowiska i żądają dla siebie wysokich świadczeń emerytalnych. Ideologia ´68 niesie ze sobą zdegenerowaną formę feudalizmu. Daniel Cohn-Bendit, polityk, lider francuskich Zielonych, i jemu podobni zachowują się jak współcześni książęta. Robią wokół siebie dużo szumu, a media multiplikują wyprodukowany przez nich chłam, tak jakby chodziło o jakąś genialną prawdę, o receptę na życie. Przyjrzyjmy się bliżej Cohnowi-Benditowi. Człowiek ten pierwszą połowę swojej publicznej działalności spędził uwięziony w infantylizmie, a drugą - w pułapce własnej starczości. Czy społeczeństwo rzeczywiście potrzebuje takich "poplątanych" osobników? Konsekwencje tego są katastrofalne. Przez ostatnie 200 lat Zachód wiódł na świecie prym na wszystkich ważnych polach. Szczyt dobrobytu osiągnął w późnych latach 60. i 70 i od tego momentu stale już tylko przegrywa. Ruch ´68 jest immanentną, samoniszczącą maszynerią.

Dlaczego idee reprezentowane przez Nową Lewicę znajdują tak wielu sympatyków wśród ludzi młodych, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, że nie jest to niewinna zabawa?


- Ideologia pokolenia ´68 odnosi wyłącznie sukcesy. Głosi lewicowe hasła i przyciąga młodych ludzi. Trochę rewolucji, sex & drugs & rock´n´roll, poczucie bycia kimś lepszym, inteligentniejszym, wyemancypowanym i seksualnie wyzwolonym, pod warunkiem, że płynie się z nurtem mainstreamu - to wszystko jest atrakcyjne, a przy tym wyraźnie definiuje wrogów: rodziców (o ile nie wyznają tej samej ideologii), tradycyjne struktury społeczne, partie konserwatywne i liberalne oraz oczywiście Kościoły. Wrogość ta kierowana jest również w stronę państwa. W myśl tej ideologii w zasadzie nie powinno się zakładać (zdrowej) rodziny, ponieważ w takiej sytuacji siłą rzeczy bierze się udział w reprodukowaniu zepsutych, opresyjnych struktur i znowu zostaje się kołtunem, który wychowuje swoje dzieci na uznających autorytety poddanych, a nie na ludzi żyjących zgodnie z duchem ruchu ´68. Jej zwolennicy - podobnie jak komuniści - chcą stworzyć "nowego człowieka", który będzie tańczył tak, jak mu zagrają przedstawiciele pokolenia ´68.

Nauczyciele nie potrafią sobie poradzić z rozwydrzonymi uczniami. Wobec młodych ludzi, którzy nie szanują nawet własnych rodziców, stają się coraz bardziej bezradni. Czy o to właśnie chodzi lewicowym ideologom?


- Ruch ´68 jest w zasadzie sektą, która przejęła władzę, i tak się fatalnie składa, że nie została rozpoznana jako sekta. W reprezentowanej przez nią ideologii panuje kult wiecznej młodości. I jeśli nawet kult ten nie jest już tak widoczny, jak w poprzednich latach, to niezmienne pozostają schematy myślowe i sposób odczuwania, które za sprawą pokolenia ´68 przeniknęły i utrwaliły się w społeczeństwie. Do tego dochodzi jeszcze konieczność bycia nowoczesnym. Młodzi ludzie - nawet tacy, którzy głęboko w sercu wyznają poglądy konserwatywne i są w stanie rozsądnie myśleć oraz angażować się społecznie - są tak bardzo osaczeni przez dynamikę i wir mentalnych struktur ruchu ´68, że często nie tylko działają wbrew własnym interesom, ale też prezentują poglądy polityczne, z którymi tak naprawdę wcale się nie utożsamiają. Na tym polega recepta na sukces środowisk lewicowych. I w ten sposób wygrywają one wybory. Sytuacja taka miała ostatnio miejsce w gospodarczo zamożnym landzie Badenia-Wirtembergia, gdzie szefem rządu został Winfried Kretschmann, człowiek ze ścisłego trzonu ruchu ´68 i były fanatyczny zwolennik K-Gruppen, występujący obecnie w roli dobrodusznego dziadka i męża stanu. Może on teraz forsować bezwzględne idee ruchu ´68 chociażby za pośrednictwem systemu oświaty. Wkrótce zapewne wielu ludzi przerazi się konsekwencjami własnego wyboru, ale na zmianę decyzji będzie już za późno.

Jeśli zagrożeń tych nie dostrzega wielu dorosłych: rodziców, nauczycieli i polityków, to kto ma chronić najmłodszych?


- Pokolenie ´68 od momentu swojego powstania jest bardzo odporne na argumenty płynące z zewnątrz i nie przyjmuje informacji pochodzących spoza własnych kręgów. Sześćdziesięcioósmacy sprzedają się co prawda jako ludzie światli, ale jednocześnie tłumią to "światło" przy pomocy własnej ideologii. Regularnie dyskredytują swoich krytyków jako niemodnych i autorytarnych idiotów. Tej permanentnie odnawiającej się ideologii mogłaby się przeciwstawić tylko nowa, atrakcyjna wizja.

Czy ruch ´68 ma jakiś konkretny punkt, do którego chciałby dojść, a potem się zatrzymać?


- Nie, on się stale żywi duchem czasu, nad którym panuje. Nie reprezentuje żadnej konkretnej utopii ani idei.

Wspomniała Pani o niechęci pokolenia ´68 do tradycyjnej rodziny...
- Jak każda sekta, z trudem akceptuje ono struktury, których członkowie zachowują autonomiczne przestrzenie wolności. Dlatego instytucja rodziny zawsze była dla niego solą w oku.

Jakie są ideologiczne korzenie tego środowiska?


- Przedstawiciele ruchu ´68 zatykają uszy, kiedy się o tym mówi, ale wyznawana przez nich ideologia jest silnie powiązana z idiotyzmami głoszonymi przez dążącego do zrewolucjonizowania kultury i mającego na sumieniu miliony ofiar Mao Tse-tunga, który chciał uruchomić na Zachodzie mechanizmy prowadzące do jego zniszczenia. Ów autokrata nie miał nadziei na to, że zacofane i na dodatek wyniszczone przezeń Chiny odniosą szybkie, militarne zwycięstwo nad Zachodem. Dlatego pragnął zrewolucjonizować Trzeci Świat, a Europę wpędzić przy pomocy doskonale wystylizowanej propagandy w pewien rodzaj autodestrukcji, co mu się, niestety, w znacznej mierze udało. I tę właśnie autodestrukcję zwolennicy ruchu ´68 napędzają do dzisiaj, nieustannie przedstawiając ją jako coś modnego i awangardowego. Do tego obrzucają wyniosłymi obelgami wszystko to, co istnieje realnie, a zatem - według nich - powinno zostać zrewolucjonizowane.

Brzmi to pesymistycznie. Czy potrafi sobie Pani wyobrazić społeczeństwo europejskie za 20 lat?


- Myślę, że zarówno Europa, jak i Ameryka - Zachód w ogóle - doświadczą znacznego wyobcowania w stosunku do siebie i własnej historii. Także z powodu napływu ludności z innych części świata, w tym z krajów muzułmańskich. W takiej sytuacji trudno będzie mówić o europejskiej tożsamości. Z powodu obłąkańczego generowania przez Brukselę i Strasburg wciąż nowych ustaw oraz postępującej fetyszyzacji pojęcia "Europa" kontynent zostanie przytłoczony nadmiarem regulacji prawnych, a jednocześnie będzie się coraz bardziej zatracał w chaosie paralelnych społeczeństw i heterogenicznych struktur. W przedstawionej przeze mnie wizji przyszłości znaczny udział będzie miała autodestrukcyjna furia ruchu ´68. Tymczasem tacy politycy jak Helmut Kohl czy Angela Merkel, którzy swoją pozycję budują na przemilczaniu i przeczekiwaniu problemów, a przy tym nie są zdolni do podjęcia intelektualnej debaty, utrzymują społeczeństwo w poczuciu pewnego rodzaju konserwatywnego bezpieczeństwa, które faktycznie nie istnieje. To niewyobrażalne, że Merkel, która pełni najwyższe stanowisko w państwie, tłumi wszelkie dyskusje nad niezbędnymi rozwiązaniami systemowymi.

To, co Pani mówi, jest bardzo interesujące, choć jest to dość wstrząsający obraz przyszłości...


- ...ale realistyczny, o ile w ogóle można dziś snuć prognozy na przyszłość. Ale mimo wszystko pozostaję optymistką i wciąż mam nadzieję, że coś się zmieni na lepsze. Ostatecznie historia ludzkości nie jest zdeterminowana, ale podlega nieprzewidywalnym fluktuacjom.

Czy widzi Pani jakiś sposób na zahamowanie tego autodestrukcyjnego procesu?


- Jeśli zadając mi to pytanie, myśli pan, że podam jakiś bardziej optymistyczny wariant mojej przedstawionej wyżej, raczej mrocznej prognozy przyszłości, to muszę pana rozczarować. Ale nie porzucam nadziei.

Wspomniała Pani wcześniej, że wciąż odnawiającej się ideologii ´68 mogłaby się przeciwstawić jakaś atrakcyjna idea lub wizja. Co konkretnie miała Pani na myśli?


- Pomimo wszelkich niedoskonałości, które są widoczne w zachodniej demokracji, zawsze uważałam ją za najatrakcyjniejszą wizję, jaka istniała w całej historii ludzkości. Jest ona najbliższa ideałowi humanistycznemu. I to ona uczyniła z Zachodu obszar przodujący na świecie pod względem gospodarczym i kulturowym. Dziś społeczeństwa zachodnie są niesamowicie zdezorientowane lub wręcz zaślepione. Tak zwane elity bardziej bawią się życiem, niż naprawdę żyją. Zachód cechuje się mieszaniną dekadencji, ignorancji i swoistego oczekiwania na koniec świata (jako fantastycznej megaimprezy) oraz połączeniem arogancji i pychy. Popada on w pewien rodzaj metażycia. To dążenie do samozniszczenia, przy jednoczesnym pouczaniu całego świata, jak powinien postępować, nazwałabym schizofrenicznym rysem zachodniego systemu. Powinniśmy przeprowadzić gruntowną wymianę elit, ponieważ te, które nami rządzą, po prostu zawodzą. Zmianę na lepsze mógłby przynieść powrót do starych, sprawdzonych zachodnich ideałów, które są coraz mocniej wypierane z powszechnej świadomości. Duchowo-ideowej próżni, będącej spuścizną ruchu ´68, nie są już w stanie wypełnić nawet religie.

Społeczeństwa muszą chcieć wymiany swoich elit. Co powinno się stać, by do tego doszło?


- Społeczności, które mają zdezorientowane elity, same też są bezsilne i nie potrafią wziąć spraw w swoje ręce. Jeśli pyta mnie pan teraz o nową ideę, która mogłaby wstrząsnąć ludźmi i zdobyć ich serca, to muszę powiedzieć o swojej nadziei, że w końcu obudzi się w nich świadomość, iż decydenci wystawili ich do wiatru. Co do wizji społecznych, to tutaj nie oczekiwałabym jakiegoś cudu. Tak zwana Nowa Lewica, która dziś nie jest już wcale nowa, w obecnych formach istnienia jest trudna do rozpoznania. Jest środowiskiem skupiającym żądnych władzy i pieniędzy cwaniaków, którzy zajmują istotne z punktu widzenia gospodarki stanowiska. Proszę popatrzeć na Dominique´a Strauss-Kahna, zachodniego socjalistę, który korzysta pełnymi garściami z dobrodziejstw kapitalizmu i jest feudałem najwyższej kategorii. Francuskie media (także te skrajnie lewicowe), które dobrze wiedzą o jego ogromnym majątku, najwyraźniej - przy całej otwartości - ukrywają to przed swoimi proletariackimi konsumentami. Kolejny przykład to Carla Bruni, żona Nicolasa Sarkozy´ego, stylizująca się na wielkokapitalistyczną lewaczkę. Tak wygląda zabawa w komunizm! Niestety, owa polityczna sekta, zapewniająca swoim zwolennikom dokładnie te same stanowiska i pozycje w społeczeństwie, które niegdyś chciała obalić przy pomocy działań rewolucyjnych, nie da się łatwo wyrugować z uprzywilejowanych pozycji. Tym bardziej że jej ideolodzy próbują mamić społeczeństwo swoją odwagą i bohaterstwem, wrażliwością społeczną i rozumieniem demokracji, którą się wykazali w latach 50. i 60. Używając tego "odgrzewanego" kłamstwa, aspirują także do roli autorytetów moralnych.

Nie udałoby się to im, gdyby nie opanowali mediów...


- Zniszczenie wszystkich tradycyjnych wartości było częścią programu ruchu ´68, a jego zwolennicy zachowują się tak, jakby to oni sami stanowili istotną wartość. W świecie medialnym opis wydarzeń dyktowany jest przez lewicowy mainstream. Środowiska, które sprzeciwiają się tego rodzaju zwierzchności, nie mają łatwego życia. A jeśli na dodatek mają do czynienia z tworem przypominającym sektę, która bazuje na aplauzie, na tym, co dzieje się "tu i teraz", i na nieformalnych sposobach komunikacji, to niesłychanie ciężko jest im się przebić z jakąkolwiek nową ideą.

Obserwuje Pani również sytuację społeczno-polityczną w Polsce. Co Pani myśli, widząc np. dążenie wielu polityków w naszym kraju do zalegalizowania układów homoseksualnych?


- Sądzę, że w tym zakresie Polska poddała się nurtowi obowiązującemu we Wspólnocie Europejskiej. Bracia Kaczyńscy, którzy w ciągu ostatnich 20 lat próbowali uchronić kraj od duchowo-ideowej okupacji ze strony zachodniego molocha, niestety, przegrali. Nie potrafili wypracować odpowiedniej strategii, która byłaby pomocna przy prowadzeniu wojny ideologicznej zarówno z zachodnimi, jak i rodzimymi kadrami spod znaku ´68.

A może po prostu polskie społeczeństwo, otumanione ideologią ruchu ´68, nie potrafiło docenić prezentowanej przez nich konserwatywnej wizji kraju?


- Kaczyńscy mają wielkie zasługi w walce przeciwko restauracji starych komunistycznych struktur, ale w żaden sposób nie umieli zapobiec symbiozie zręcznych, zachodnich przedstawicieli ruchu ´68 z polskimi postkomunistami. Najwidoczniej kampania niszczenia demokracji, prowadzona przez spadkobierców pokolenia ´68, stanowiła dla braci Kaczyńskich zagadkę. W Polsce zdążyła już wyrosnąć elita, która jest zafascynowana zwycięską energią mainstreamu ´68 i która oczywiście spodziewa się wyciągać z tego osobiste korzyści. Kto chce się zmierzyć z lewicowymi aktywistami, sprawującymi bardzo chytrze kontrolę nad różnego rodzaju ruchami ekologicznymi, feministycznymi czy też pokojowymi, musi przede wszystkim zrozumieć, że ma do czynienia z nadzwyczaj agresywnym, podstępnym i niezwykle sprawnym w organizowaniu różnego rodzaju kampanii ruchem, który jednocześnie na wszelkie możliwe sposoby prowadzi agitację w społeczeństwie i ma za sobą olbrzymią armię najczęściej niedouczonych klakierów.

Kogo ma Pani na myśli?


- Proszę popatrzeć np. na cieszące się coraz większym zainteresowaniem fora internetowe, na których grasują całe rzesze dyskutantów zachowujących się jak samodzielni i niezależni wolontariusze ruchu ´68. Okazują się oni bardzo przydatni dla lewicowej nomenklatury. Niech się pan przyjrzy również bieżącym wydarzeniom w Niemczech i głośnej sprawie plagiatów prac doktorskich. Jak zwykle tłumy grzebią w doktoratach nielubianych polityków konserwatywnych, natomiast oszczędzają polityków "czerwonych" lub "zielonych". A przecież wiadomo, że doktoraty napisane przez lewicowców, nieważne, czy z dziedziny techniki, nauk przyrodniczych, czy też humanistycznych, zawierały najczęściej pieśni pochwalne na cześć komunizmu - pieśni, które każdy z tych autorów znał na pamięć.

Jaką dałaby Pani radę tym, którzy dostrzegają niszczycielską działalność ruchu ´68 i chcą z nim walczyć?


- Podczas dyskusji potrzebne są rozsądek i wysoka kultura polityczna. Kto chce przeciwstawić owej zastygłej i tępej strukturze władzy - która mimo tych cech przyciąga do siebie wszelkiej maści wesołków - jakąś nową ideę czy wizję, lub chce przynajmniej stworzyć szansę dla ich zaistnienia, musi posiadać wrodzony talent w dziedzinie public relations albo też dysponować ogromną wiedzą. Działalność środowisk prawicowych, które chciałyby walczyć z ruchem ´68 metodami rewolucyjnymi, nie jest satysfakcjonująca. Kręgów tych nie da się traktować serio. Służą one aktywistom pokolenia ´68 jedynie za pożywkę dla uprawianej przez nich tzw. krytyki społecznej. Tak więc do walki z ruchem ´68 nie wystarczy bardzo atrakcyjna idea. Jej orędownicy muszą być niesamowicie sprawnymi dyskutantami. Strategia kampanii prowadzonych przez lewicowych aktywistów polega na niszczeniu struktur i wyobrażeń na temat świata, dzięki którym owe struktury niegdyś zachowywały spójność. Zdeformowaniu uległy także idee politycznie inaczej ukierunkowanych partii. Spuścizna intelektualna ruchu ´68 - ujmując to żartobliwie - została splagiatowana przez CDU i FDP, niemieckie partie konserwatywne. Jest ona widoczna również w Kościele ewangelickim oraz w mniejszym stopniu w Kościele katolickim. Jeśli zatem ktoś rzeczywiście chce z nią skutecznie walczyć, musi być niezwykle odporny. Ruch ´68 jest niczym wirus o niespotykanych wprost możliwościach zarażania.

Dziękuję za rozmowę.

_______________________________

Bettina Roehl (ur. 21 września 1962 roku) mieszka w Hamburgu. W 2006 roku wydała w Niemczech książkę "So macht Kommunismus Spass!", która weszła do kanonu opracowań dotyczących historii lewicy w Republice Federalnej Niemiec. Jest to opowieść o rodzicach autorki: Ulrike Meinhof i Klausie Rainerze Roehlu, oraz wydawanym przez nich kultowym piśmie "Konkret". W 2008 roku ukazało się polskie tłumaczenie tej książki pt. "Zabawa w komunizm!", które wywołało ożywioną debatę poświęconą generacji ´68. W 2001 roku Roehl opublikowała zdjęcia oraz informacje na temat terrorystycznej przeszłości Joschki Fischera, ówczesnego ministra spraw zagranicznych i byłego aktywisty ruchu ´68. W ostatnich latach zabierała głos przede wszystkim w związku z bieżącymi kwestiami politycznymi, gospodarczymi i kulturalnymi. Wiele jej artykułów ukazało się w politycznym blogu w internetowym wydaniu dziennika "Die Welt" - "Sex, Macht und Politik Mainstream Report".

30.07.2011

Minister Miller jest nagi

W znanej z nieprzemijającej aktualności baśni Andersena trzeba było aż dziecka, żeby zuważyło i wykrzyczało na głos widoczną dla wszystkich prawdę: „Król jest nagi!“.

Niestety, zabrakło dziś dziecka wśród zebranych na konferencji prasowej dziennikarzy. Nie było nikogo, kto zawołałby: „Panie Miller, niech się pan wreszcie przestanie wydurniać!“. Nikt nie wygwizdał usztywnionych uniformami polskiej armii szympasów. Nikt nie rzucił z oczywistych względów przed siebie rękawicą, ani choćby w skromnym zastępstwie – butem.

Fakt, większość publiczności opuściła salę wcześnie, a to dlatego, że trzeba było podawać do redakcji niusy. Miałam wrażenie obserwując całą sytuację okiem kamery telewizyjnej, że obie strony – i ta na podium i ta jej słuchająca dobrze wiedziały, że uczestniczą w makabrycznym przedstawieniu (nazywa sie to w teatrologii zasadą jedności estetyki), ale wspólnie jadły tę żabę, choć minister Miller sporo się przy tym pocił. W końcu wypocić z siebie ponad 300 stron kłamstw to nawet zespołowo wyczerpujące zajęcie. Sam Szekspir by nie dał rady.
A temat i przede wszystkim sposób jego „opracowywania“ jest na miarę Szekspira albo innego Ajsychylosa. Chociaż Miller i jego trupa nie trzymali się przepisów antycznej tragedii, a mieli wszystkie ku temu atrybuty. Przede wszystkim zabrakło całkowicie podstawowej dla wiarygodności przedstawienia Zasady Trzech Jedności: czasu, miejsca, akcji. Dekorum też zostawiło wiele do życzenia, bo jak pamiętamy, Putin i Szojgu przybywszy na inspekcję inscenizacji miny mieli wyraźnie niezadowolone.
Zasada jedności estetyki tłumaczy też zdumiewający fakt, że praktycznie nie było jakichś sensownych pytań z sali. No bo o co pytać, kiedy wszystko jest jasne i dobrze to rozumiemy? Po co tykać tę nie przeżutą do końca żabę? Wszystko jasne, tylko nie to, co się akurat w majestacie Prawdy podaje za bezsprzecznie ustalone, wymierzone, obliczone, udowodnione.

Zginęło 96 osób, a właściwie z dyrektorem Michniewiczem, min. Wróblem , profesorem Duliniczem, biskupem Cieślarem. Operatorem Knyże i Markiem Rosiakiem 112 osób. Nastąpiła pełna dekapitacja prawicy. Nie wiemy, gdzie i jak w większości zginęli, bo nie posiadamy protokołów sekcji zwłok, żaden z elementarnych dowodów materialnych nie został przebadany. Ba, nie wiemy nawet czym i kiedy odlecieli w stronę Smierci. Nie ma żadnych, podkreślam, żadnych dowodów. Nie wiemy nawet, czy to ich ziemskie resztki znajdują się
w trumnach, które zostały pochowane. Ekshumację, jakiej domagały się Rodziny zrobią nam....Rosjanie.

Antyczny wymiar tego, co się stało jest widoczny gołym okiem. Oni umarli (gdzie i kiedy?) raz. My- pozostali tutaj, w tym kraju, umieraliśmy dzisiaj z nimi po raz kolejny. Bezsens i absolutna dziejowa zbyteczność tego umierania były dojmujące. Przez kilka godzin rzucano nam gnojem bezgranicznego bezczelnego piramidalnego KŁAMSTWA w twarz i nikt nie wstał i nie splunął. Nikt nie oddał, nikt nie protestował. Czy to znaczy, że wszystko jest w porządku? Czy im, zaprzęgniętym w machinę państwowego KŁAMSTWA sprzedawczykom, sprawiało satysfakcję patrzeć, jak zgromadzona „czwarta władza“ łyka ten szympansi gnój ze spokojem i czeka na dokładkę? Może?

Wiem z osobistego doświadczenia i z dokumentów, że ich historycznym poprzednikom z państwowych „służb“ PRLu nie sprawiało to bynajmniej trudności, żeby zaaklimatyzować się w kłamstwie. Podobno wszystko jest sprawą pieniędzy, a te, jak wiadomo, nie śmierdzą.

Oni wiedzą, bo muszą wiedzieć, nawet, jeśli boją się o tym śnić w nocy, że tam, w tamtym miejscu na Sewernym nie było żadnej katastrofy. Z całej siły i z zaangażowaniem podtrzymują polsko-rosyjskie gigantyczne kłamstwo, bo Prawda musi być o wiele straszniejsza.

W pewnym małym miasteczku w Niemczech stoi odlana z brązu figura brzydkiego mężczyzny. Ten ludzki król zdecydowanie jest nagi. Swoją nagość znosi jednak w godności, bo model nie udawał, że jest w coś ubrany.
Patrząc dziś na ubliżającego polskiemu mundurowi Millera, ubliżającego temu mundurowi, w jakim zginęli 10 Kwietnia piloci i generałowie, nie miałam wątpliwości co do jego moralnej nagości i ten widok doprowadza mnie do mdłości. Nagi Miller, obojętnie, w ministerialnym garniturze czy cywilnych dresach wzbudza we mnie jednakowo najwyższe obrzydzenie.

6.07.2011

Podziękujmy O. T.Rydzykowi za konstytucyjne wybory

 Nie wiem, czy Ojciec Rydzyk ma taki dobry timing, czy czasy są po prostu aż tak złe, że każdy timing jest dobry. W każdym razie nie ulega dla mnie wątpliwości, że „autonomicznę decyzję” pełniącego obowiązki Prezyenta B.Komorowskiego w sprawie konstytucyjnych, czyli jednodniowych wyborów parlamentarnych wyznaczonych na 9 października br. zawdzięczamy moim skromnym zdaniem bezpośrednio Ojcu Tadeuszowi Rydzykowi.
Bowiem to jego (tj. O. Rydzyka) jednoznaczna, publicznie wypowiedziana w Brukseli opinia na temat łamiącego reguły demokracji rządu RP i głośna skarga ministra-„oksfordczyka” Sikorskiego do Watykanu ( co zarzut łamania demokracji wprost potwierdzało) spowodowała, że przejmujący symboliczną pałeczkę prezydencji UE tuskoidzi nie mogli pozwolić sobie na bezczelne łamanie konstytucji polskiej w sprawie wyborów. Taki numer i bez prezydencji UE nie przeszedłby w żadnym afrykańskim bantustanie, a miałby przejść pod okiem kanclerz Merkel? Już czekałam na ciętą ripostę Nigela Faraga w Brukseli. 
Podziękujmy więc Ojcu Rydzykowi za opatrznościową interwencję.
A teraz wystarczy tylko wygrać te wybory. Ich warunkiem musi być zasada, że będziemy razem liczyć głosy.