W ostatnich dniach media przyniosły wiadomości o planowanych przez Prokuraturę Wojskową ekshumacjach śp. Stefana Melaka, ś.p.Przemysława Gosiewskiego i ś.p. Janusza Kurtyki.
Taki teatralny ruch prokuratury przewidywałam pisząc to w moim artykule:
Nie przypuszczam, aby te ekshumacje przyniosły jakieś zwrotne punkty w śledztwie dotyczącym nieumyślnego spowodowania katastrofy w komunikacji lotniczej. Ekshumacje przypuszczalnie potwierdzą, że na ciałach ofiar nie ma śladów substancji wybuchowych i będzie to z pewnością prawda. Co do tego, czy zgadza się wzrost i waga śp. P. Gosiewskiego możemy oczekiwać, że Rosjanie się pomylili, za co z całą pewnością nie przeproszą .
Przełomem byłoby niewątpliwie zarządzenie ekshumacji we WSZYSTKICH przypadkach, włącznie z sarkofagami stojącymi na Wawelu. Tym bardziej, że jak pamiętamy, pan Jarosław Kaczyński przyznał, że miał problemy w rozpoznaniu Brata .
Wyjąwszy oczywiście te nierzadkie przypadki, gdzie Krewni dali się namówić na kremację szczątków.
Niestety, ze skąpych informacji medialnych na ten temat wygląda na to, że zachodzi również sytuacja, którą opisywałam tutaj:
tzn. że najbliżsi Ofiar, w tym p. Beata Gosiewska, ani nawet – jak wiemy – prawnik i adwokat, p. Małgorzata Wassermann nie mają statusu pokrzywdzonych - oskarżycieli posiłkowych w rozumieniu art. 53 i 53 kodeksu postępowania karnego (kpk) i powinno się spytać ich pełnomocników DLACZEGO?
Oskarżyciel posiłkowyjest jednym z filarów, podmiotów postępowania karnego. Może nim być prokurator pomocniczy, ale też sam pokrzywdzony. Pokrzywdzonym jest osoba fizyczna , osoba prawna lub jednostka organizacyjna, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo.
Pokrzywdzony w rozumieniu kpk ma prawo odrzucić biegłego wybranego przez Prokuraturę i ma tez prawo wskazać osobę lub instytut naukowy do przeprowadzenia ekshumacji i sporządzenia opinii. Jeżeli pani Małgorzata Wasserman nie uczyniła tego w przypadku sekcji swojego ś.p. Ojca, którego doczesne szczątki wożone były 300 kilometrów z Krakowa, gdzie znajduje się najlepszy instytut patologii, do Wrocławia, to rozumiem, że nie ma ona statusu oskarżyciela posiłkowego.
Oskarżyciel posilkowy ma prawo zażądać przesłuchania biegłego, niezależnie od wydanej przez niego opinii i domagać się w myśl zasady kontradyktoryjności, bezpośredniego przesłuchania przy udziale innych wskazanych biegłych lub uznanych autorytetów w danej dziedzinie. Amerykański specjalista w zakresie medycyny sadowej (symptomatyczne, że wybrano dr Badena, ale przy talentach głównego opiekuna i doradcy tzw. Rodzin Smoleńskich, do doboru ekspertów i ten wybór nie dziwi) mógłby i powinien by na wniosek pokrzywdzonych uczestniczyć w takim przesłuchaniu, lub przeprowadzić wcześniej zadane czynności. Odrzucenie takich wniosków pokrzywdzonych jest poważnym naruszeniem prawa i prowadzi zawsze (orzeczenia Sadu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) w nawiązaniu do art. 45 ust. 1 i art. 77 ust. 2 Konstytucji RP oraz i przede wszystkim art. 6 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z dnia 4 listopada 1950 r. Protokół Nr. 4,7,11 i 14) do uchylenia wyroku lub postanowienia z uwagi na pozbawienie dostępu do sądu i braku rzetelnego, tj. bezstronnego, niezawisłego postępowania. No, ale żeby z tego skorzystać i na to się powołać, trzeba być pokrzywdzonym - oskarżycielem posiłkowym w śledztwie. A więc koło się zamyka.
Teraz będzie o wiośnie. Pierwsze ożywcze powiewy wiosny powodują, że podobno nawet kij od szczotki puszcza nowe pędy. Dlatego nadzieją napawałby postęp w pracach Zespołu Parlamentarnego, który to Zespół zamówił u niemieckich ekspertów w Berlinie ekspertyzę fonograficzną słynnego „filmu Koli”, inaczej „filmu 1'24” ze strzałami w drugim planie. Piszę to w trybie warunkowym, bo nadzieja wiadomo czyją jest matką. Na próżno czekać nam na konferencję prasową w tej sprawie i szumne ogłoszenie wyników tej ekspertyzy. (Ach, jak efektownie wyglądałby telemost między Wiejską a Berlinem! To byłby ewenement o wymiarze historycznym!).
Warty jest odnotowania wywiad przewodniczącego ZP dla portalu Stefczyk.info w sprawie ekshumacji > tutaj:
Bodaj pierwszy raz słowo „ekshumacja” przeszło przez gardło Pana Przewodniczącego. Przy czym i w tym wywiadzie nie obeszło się bez konfabulacji- np. tutaj:
"...Jeśli prokuratura nie wyrazi zgody na udział prof. Badena w ekshumacji, rodziny mają prawo do prywatnej sekcji zwłok. Decyzje w tej sprawie powinny zapadać w porozumieniu między rodzinami, a prof. Badenem. Decyzja powinna zależeć od oceny wiarygodności badań dokonanej przez rodziny. Jeśli ekshumacja zostanie uznana za wiarygodną, nie ma sensu badań powtarzać..."
Co to za „prawo do prywatnej ekshumacji“? Albo istnieje konkretny wniosek dowodowy w nawiązaniu do zawiadomienia o przestępstwie, albo go nie ma. Tego nie zastąpią jakieś „postulaty“ i tzw. obecność. Prokurator prowadzi śledztwo, a biegły wykonuje zlecone czynności. Ocena w jaki sposób prokurator i biegły przez niego powołany „pracują“ podlega ocenie Sądu. I znowu jesteśmy przy „kole, które się zamyka“. Niestety, wiele wskazuje na to, że rodziny smoleńskie z p. M. Wassermann na ich czele zapewne nie zdają sobie z tego sprawy, że są wykorzystywane do pseudo-narracji, której zakres i czas trwania ustala – no właśnie, kto?
PS: Dla przypomnienia - pod tym linkiem znajduje się wykaz praw pokrzywdzonych:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz