Dane wyjściowe
W pogodny ranek, środę 11 września z lotniska Newark koło Nowego Jorku o godz. 8:46 wzbił się samolot Boeing 757, lot nr 093 do San Francisco. Mający planowo wylecieć o godz.8:01. Na pokładzie znajdowało się – co samo w sobie jest bardzo dziwne jak na Amerykę - zaledwie 26 pasażerów, w tym podobno czterech arabskich porywaczy i 7 osób załogi. Jak się niedługo potem okazało, miał to być ostatni lot tej maszyny.
Na podanej później podanej przez CNN do publicznej wiadomości liście pasażerów nie ma ani jednego arabskiego nazwiska. Wśród pasażerów znajowało się tylko dwóch obcokrajowców – handlarz win z Niemiec i 20-letni Japończyk.
Akcja
W pewnym momencie, a musiała to być – zakładajmy najwcześniej -godzina 8:55 pasażerowie dzwoniąc z umieszczonych w oparciach siedzeń telefonów pokładowych, tzw. Airphones dowiedzieli się o uderzeniu samolotu w Wieżę Północną WTC (uderzenie miało podobno nastąpić o godz.8:46, a stacja telewizyjna CNN rozpoczęła nadawanie raportu na ten temat o godz.8:48'56'' nie dysponując jeszcze żadnym obrazem, bo nie było żadnej kamery w tamtym rejonie), następnie kilkanaście minut później o uderzeniu w Wieżę Południową oraz w Pentagon. Wszystko to trwało jakiś czas. Samolot UA 093 podobno cały czas leciał. O godzinie 9:01 United Airlines powiadomiło wszystkich swoich pilotów znajdujących się na trasie o możliwości uprowadzenia samolotu i konieczności zamknięcia drzwi od kokpitu. Piloci lotu UA 93 potwierdzili odbiór informacji.
Atak
Jakiś czas potem 4 arabskich terrorystów przebranych za pasażerów niespiesznie zawładnęło samolotem. Co chcieli osiągnąć i dokąd polecieć, nie wiadomo. Podobno próbowali zawrócić do Nowego Jorku. W każdym razie – według słów stewardessy Sandy Bradshow skierowanych via Airphone do swego męża, gorąco namawiali pozostałych pasażerów, by ci dzwonili do rodzin i dokądkolwiek. Słynne są te rozmowy z telefonów na kartę kredytową i były wszędzie cytowane. I tak np. Thomas Burnett, 38-letni szef firmy medycznej dzwonił do swojej żony Deeny stojącej w kuchni i oglądającej reportaż o uderzeniu 2 samolotu w WTC, aż 4 razy („nie, ja jestem OK, siedzę w uprowadzonym samolocie, oni zadźgali tu jednego i mają bombę“) za trzecim razem próbował wyciągnąć od żony więcej informacji o wydarzeniach w Nowym Jorku. Niejaki Todd Beamer, 32 letni pracownik firmy telefonicznej GTE powiedział przez telefon swojemu szefowi słynne słowa „Jesteście gotowi, chłopcy? Let's roll“,przedtem się jeszcze pomodliwszy. Od godz.10:01 voice-recorder w kokpicie zarejestrował tylko przekleństwa i krzyki po angielsku (dlaczego także nie po arabsku?) i hałasy jakiejś walki.
Upadek
Krótko po godz.10:00 (10:06?)samolot spadł w okolicy Shanksville, małej mieściny (większej wiosce)z dwoma setkami kominów położonej na nawiększym wzgórzu Pensylwanii 80 km na wschód od Pittsburga i oddalonej od lotniska Newark o niecałe 327 km (200 mil). Według jednych samolot spadał szybko potrząsając skrzydłami na prawo i lewo, bujając się tak i siak, by w końcu wgryźć się dziobem w ziemię na głębokość 10 metrów. Zdjęcia krateru wklejam za Wikipedią.
Ponieważ inni świadkowie widzieli w pobliżu jakiś inny samolot, Condolezza Rice wyjaśniała potem, że w międzyczasie przybył na ratunek myśliwiec, który miał przejąć kontrolę i otrzymał nawet od Prezydenta Busha prawo do zestrzelenia samolotu pasażerskiego UA 93, by w ten sposób uratować porwanych (???), ale niestety, nie zdążył.
W każdym razie Boeing 757 lecący ze średnią szybkością 700 km na godzinę potrzebował prawie półtorej godziny, by spaść w pobliżu oddalonej o 327 km Shanksville. Czy trzeba jeszcze cokolwiek więcej dodawać?
Śledztwo
Miejsce upadku zostało natychmiast ogrodzone. Resztki samolotu zbierało FBI i NTSB podobno aż 2 tygodnie. Najcięższy element silnika ważył tonę. Wszystko zostało rzekomo zwrócone właścicielowi samolotu , w tym wypadku USAIG (United States Aircfraft Insurance Group), który ponoć posiada resztki do dziś.
Wallace Miller, patolog przybyły z Somerset County na miejsce katastrofy był zaskoczony. „Części samolotu były nieidentyfikowalne“ – powiedział do kamer stacji The Pittsburgh Channel. Jeśli chodzi o zwłoki ofiar , stwierdził: „ Po 20 minutach musiałem zawiesić moje czynności, ponieważ nie było tam w ogóle żadnych zwłok“.
Po kilku dniach okazało się, że jednak co nieco udało się znaleźć. Według słów Wallaca Millera z uprzednich 3,5 ton włącznie z wagą ofiar oraz bagażu udało się odnaleźć 270 kilogramów, czyli 7,7 procent. Z 270 kilogramów można było przyporządkować tylko 110 kilogramów konkretnym osobom, tzn. zidentyfikować praktycznie dwie osoby, czyli 3,1 procent.
Kiedy na miejsce katastrofy przybyła 6 dni później Lisa Beamer, żona wspomnianego wyżej Todda Beamera, opisała swoje wrażenia w następujący sposób:
„ Gdy przybyliśmy na miejsce byłam zaskoczona, jak zwyczajnie ono wyglądało. Strażnicy nie dopuścili nas w pobliże miejsca upadku samolotu, ale zadali sobie dużo trudu, by je nam opisać i odpowiedzieć na nasze pytania, w jaki sposób maszyna upadła na ziemię. Miejsce upadku miało kolor popiołu i wyglądało, jak wielki, rozdęty krzyż w ziemi. Nie widziałam nigdzie ani jednego najmniejszego choćby kawałka samolotu. Urzędnicy powiedzieli nam, że znaleźli kilka części samiolotu, jeden większy kawałek w pobliskim stawie i kilka małych fragmentów wielkości notatnika. Poza tym samolot rozpadł się doszczętnie. Niewielkie kawałki sterczały w niektórych drzewach wokół pola. Ponad 400 pomocników przeczesało teren w poszukiwaniu jakichkolwiek części mogących pomów w identyfikacji ofiar. Jednak znaleziono niewiele. Z powodu planowanej budowy podłoże było tu bardziej miękkie, aniżeli w okolicy. Maszyna wpadła w ziemię jak łyżeczka w filiżankę kawy: łyżeczka wypchnęła nieco kawy i kawa zamknęła się z powrotem wokół łyżeczki tak, jakby nic nigdy nie zakłóciło powierzchni. Cokolwiek zostało po Locie 093 zległo głęboko w ziemi.“
Równie ciekawie wyglądają raporty dotyczące identyfikacji zwłok. Na dwudziestu stronach przedstawieni są detalicznie identyfikatorzy – lekarze i urzędnicy. Co do samych ofiar dowiedzieć się można bardzo niewiele. Nie rozróżniono nawet pasażerów, załogi i napastników, nie przyporządkowano znalezionych części zwłok do konkretnych osób.
Wydawałoby się, że w odtworzeniu przebiegu wydarzeń 11 Września można było liczyć przynajmniej na tak obiektywne urządzenia, jak czarne skrzynki czy CVR (cockipit-voice-recorder). Nic z tych rzeczy. Okazało się, że czarne skrzynki i CVR z samolotów, mających rzekomo uderzyć w WTC nie zostały odnalezione (stopiły się?) pomimo, że pomimo implozji obu wież znaleziono tony nieuszkodzonych i bynajmniej w żaden sposób nie zabezpieczonych komputerów. Natomiast czarne skrzynki“ i CVR z lotu 093 zostały tak dalece uszkodzone, że nie miżna było odczytać żadnych danych.
„Pewne źródło z kręgów NTSB (National Transportation Safety Board), które chce pozostać anonimowe, poinformowało nas, że NTSB nie zdołało przeanalizować żadnych danych w znalezionych czarnych skrzynkach i CVR z lotów American Airlines 77(uderzył w Pentagon) oraz United Aitlines 93 (Shanksville)“ naoisał dziennikarz Tom Flocco. Wspomniane źródło dodało, że FBI zajęło czarne skrzynki i CVR i przekazało do swoich laboratoriów w Quantico (Virginia). Aby zapewnić bezwzglądną kontrolę, badania zostały przeprowadzone wyłącznie przez pracowników FBI. Jest to o tyle zdumiewające, że – jak podaje w swojej książce badający tę sprawę Gerhard Wiśnewski- CVR zazwyczaj badany jest przez komisję składającą się z przedstawicieli urzędów kontrolnych transportu i lotnictwa, zainteresowanych firm lotniczych, stowarzyszenia pilotów oraz producentów rzeczonych samolotów oraz producentów silników. Protokół z zapisu CVR jest następnie przedstawiany publicznie podczas wysłuchania przed specjalnie powołaną komisją.
Poza tym na miejscu wypadku lotniczego – jak podaje w swojej książce (str.193) Gerhard Wisnewski - słowo nadrzędne ma nie FBI, lecz NTSB. Kto zajrzałby do bazy danych na temat wypadków lotniczych w USA (www.ntsb.gov) we wrześniu 2001, mógłby stwierdzić, że w miesiącu tym miały miejsce 140 wypadki lotnicze w USA i 120 śledztw zakończone zostały dokładneymi raportami. Tylko 20 wypadków posiadało zaledwie skrótowy raport wstępny (preliminary), w tym wszystkie cztery „katastrofy“ z 11 września. I nawet jeśli wstępne raporty szesnastu z owych 20 liczą po wiele stron, to pozostałe cztery dotyczące „atatków terrorystycznych“ zawierają tylko kilka oszczędnych linijek. Nie podano ani przyczyn zniszczenia maszyn, ani nawet czasu. We wszystkich przypadkach jednak znajduje się informacja, że „NTSB wspiera śledztwo FBI“.
Prawem chwili było milczenie urzędów i firm lotniczych. Rodziny mogły posłuchać zapisów czarnych skrzynek pod warunkiem podpisania zobowiązania do milczenia i przy zakazie robienia jakichkolwiek notatek. Poza tym czarna skrzynka Lotu 93 doznała swoistego „blackoutu“ na kilka minut przed powteirdzonym przez sejsmologów uderzeniu w ziemię.
Faktem jest, że rzekomy atak arabskich pasażerów lotu 93 na kokpit i przejęcie sterów nie zostało zarejestrowane przez CVR. Zawołanie „Let's roll“ nad którego sensem czy raczej bezsensem zastanawiali się komentatorzy unoszący się nad bohaterstwem pasażerów, którzy rzekomo mieli/chcieli obezwaładnić arabskich terrorystów stało się wkrótce potem hasłem do wojny, jaką USA wydały ...Afganistanowi i Irakowi czyli tzw. Osi Zła. Zastanawiające tym bardziej, że wśród osób przedsatwianych w mediach jako terroryści nei było ani Afgańczyków, ani Irakijczyków.
„There was no plane“
Nie tylko emerytowany burmistrz miasteczka Shanskville, Ernie Stull, ale jeszcze paru innych świadków głośnego wybuchu miało mniejsze i większe problemy z powodu sensownego oddzielenia własnych obserwacji od rozpętanej w kilka chwil po „uderzeniu samolotu w WTC“ medialnej histerii. Ernie Stull przyznał badającemu przypadek Shanksville w 2003 roku Gerhardowi Wisnewskiemu jednoznacznie: „Tam nie było żadnego samolotu“. Wszystko, co zaobserwowali świadkowie, którzy znali się co nieco na technice wojskowej i samolotowej, to był skrzydlaty samosterujący pocisk BM109 z napędem odrzutowym. Ernie Stull w 2003 i inni świadkowie opowiadali do kamery niemieckiej stacji WDR o katastrofie bez katastrofy, o złomie w sztucznie wykopanym kraterze, o braku zwłok, o twarzy kobiety, która otrzymała resztki swego męża w małym pudełku, po którego otwarciu nie miała czego identyfikować...
„Właściwa“ pamięć
W pobliżu „krateru“ opodal Shanksville władze błyskawicznie kazały wybetonować miejsce dla uczczenia „ofiar. Na betonowej ścianie odwiedzający zostawiali proporczyki, plakietki, odznaki, pluszowe misie i świeczki. Jakieś półtora roku temu władze miasteczka postawiły w tym miejscu prawdziwy pomnik. Pod tym linkiem można go sobie obejrzec:www.9-11memorialgarden.org/
______________________________
Cytaty pochodzą z książki Gerharda Wisnewskiego: Operation 911. Tłumaczenie własne.